urlop dobiga końca i wydaje się, że jak zwykle koniec będzie najbardziej podniecający. aż żal dupe zgniata.
dziś wieczorek zapoznawczy z sanatoriuszami z irlandii, jutro wizyta u naczelnego wiertacza środkowej europy, a w niedziele do kościoła pójdę żeby się wyspowiadać gorliwie jakiemuś facetowi za grzechy urlopu. …..Keeee 😉
urlop fajny, fajny ale musze przyznać, że zdjęcia robię coraz gorsze. jakiś taki brak pomysłów. pewnie wywołany stanem permanentnego znieczulenia na otoczenie celem podświadomego zrelaksowania mózgu. sam niewiem. wogóle mniej mi się podoba wszystko. no nie licząc albumu pana koudelki, który otrzymałem w prezencie od bartka i ulki. szoook!! poprostu. 158 pięknych wydruków najzajebistrzych prac tego gościa w pięknym dużym formacie. łał duże i cmoksy na maksa z języczkiem 😉
wczoraj też zmusił mnie do śmiechu fajny czeski film ‚samotni’. taka se ambitna komedia. mam też do obejrzenia ostatni film tego samego reżysera ‚grandhotel’ ale nie mam napisów.
na plaży przeczytałem cztery książki. trzy syfiaste i jedna fajna. ta fajna to ‚cień wiatru’. w linku pan ładnie opisał o co chozi. moja marta połknęła ją w dwie godziny!! czasami mi sie wydaje że ona jest z kosmosu..
a tu poniżej fotsy f. tak żeby wyrzucić to z siebie i już:
bułgaria. taka se kraina. nic specjalnego. plaże mają zajebste tylko.
potem był:
czeski film to zrobimy dziś wieczorem 🙂
i bułgarskie centrum uzdatniania kiślu też.