dziś jak to ostatnio bywa, miało miejsce takie małe, dziwne, krótkie wydarzenie. otóż zabierałem się własnie do kąpieli. zawsze podczas kąpieli coś czytam i przy okazji słucham. przynoszę taki duży głośnik do łazienki i słucham.
od samego rana chodzi mi po głowie requiem Mozarta. jakiś czas temu próbowałem odnaleźć w domu płytę z tym nagraniem. nie udało się.
szybko wpadłem na pomysł wredny, żeby ściągnąć se tą płytę z sieci. no dobra. wpisałem co potrzebuję i tu pojawił się problem. jest kilka lub kilkanaście albo może nawet kilkadziesiąt wykonań tego koncertu. mówię requiem Mozarta to requiem Mozarta. pacnąłem pierwszy z brzegu plik. po kilku minutach mogłem odtworzyć sobię pierwsze dźwięki spływającej przez druciki muzyki. słucham i wsłuchuje się bo początek cichy. i tak coś mi nie pasuje. za następne parę minut mialem cały plik. jeeeeezu co za syf! wyją jak zarzynane gęsi pastewne. bleee. to nie ta łorkiestra plumka. spróbowałem kilka następnych plików i najbardziej przypasowała mi wersja pana karla bhoma. tą właśnie dziś słuchałem.
woda się lała, karl dyrygował a ja szukałem czegoś do czytania lub oglądnia. nadspodziewanie długo nie mogłem sie zdecydować którą to z mojej biblioteczki pozycję odkurzyć. ostatecznie wybrałem książkę znalezioną gdzieś na strychu u teściowej. książka opowiadająca o mieście Wiedeń. napisana po niemiecku a może nawet po austriacku, niewiem.
zawierała fajne zdjęcia o na przykład pani:
tak sobie prerzucam kartki, przerzucam, patrzę a tu pan karl bhom na zdjęciu!! dziwne spotkanie takie w mojej łazience nastąpiło. pieruna czary jakie?? myślę..
ale do rzeczy, dziś myślałem o muzyce. że najczęściej posiada jakiś rytm, melodię, niekiedy jest cicha i wolna, kiedy indziej głośna i miałcząca. zastanawiałem się z czego może być zrobiona muzyka? a no myślę że może być z czegobądź. na przykład ze wszystkiego co nas otacza. następne pytanie jakie się nasuwa brzmi: jahto? a no tahto 🙂
pamiętacie napewno z geografii taką książeczkę beznadziejną „świat w liczbach”? wyobraźmy sobie, że mamy do dyspozycji różne dziwne dane statystyczne, na przykład ilość zgonów albo ilość zjedzonych hamburgerów, ilość
sprzedanych szczoteczek do zębów albo:
itp. w danym rejonie świata. mamy je powiedzmy z rozdzielczością jednego dnia. i teraz bierzemy te dane, każdej z nich przypisujemy określony ton a wartością danej danej modulujemy ten ton. może być modulacja amplitudy lub częstotliwości czyli AM lub FM do wyboru. i s łuchamy co sie dzieje. można przypuszcać że uzyskalibyśmy jakiegoś dziwnego rodzaju szum. ale… biorąc pod uwagę cykle miesięczne (u kobiet też), cykle pór roku, fazy księżyca, aktywność słońca, pewnie uzyskalibyśmy coś w rodzaju pulsu, czyli rytmu. melodią mogłyby być kursy giełdowe 🙂 balansując odpowiednio danymi oraz ich stosunkiem napewno bylibyśmy w stanie usłyszeć coś przyjemnego dla ucha. tak intuicyjnie wyczuwam że byłoby to pomieszanie marszu z ambientem. biorąc te same dane z różnych części świata moglibyśmy zacząć mówić o muzyce regionalnej. duże miasta pewnie wydawałyby jakiś świst a pustynie jakieś ciche pomruki burz piaskowych. na antarktydzie rytm dzienny zanikłby ustępując losowym puknięciom, częstszych w dzień polarny, odrywających się kawałków lodowca. i tak dalej i tak dalej…
taki mi przyszedł do głowy instrument dziwny.
korzystając z okazji pozdrawiam Wieśka, tego sąsiada spod ósemki. Siema Wiesiu.
Bohma da się jeszcze słuchać, chociaz ja wolę nagrania nowsze na „starych” instrumentach. te sprzed lat są przy nich cokolwiek monotonne i bezbarwne. (Bohm też – znalazłem na youtube)
Tu masz interpretację Savalla, chyba jedna z najlepszych jakie w ogóle powstały.
Zaś co do tego instrumentu to obawiam się, że wyjdzie kakofonia 🙂
Chryste Panie, co sie dzieje w twojej glowie?! Ja tu zlazlem teraz do domu po wczorajszej imprezie i mysle sobie zeby na kacu poczytac cos fajnego, cos co moja mozgownica szybko polknie…atu kurcze-belek taka ciezka do strawienia proza…!
😉
Hoko
no własnie, jeszcze sie da, a moja ulubiona wersja, którą miałem na CD, nie mam pojęcia kto grał, pamietam tylko że okładka była biała z małym obrazkiem po środku.
co do kakofonii, pewnie tak, pewnie słyszelibyśmy jakiś bulkot 🙂
Ludzie jednak robią taką muzykę:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Glitch
pewnie nie korzystają z takich danych jakie ja zasugerowałem ale brzmienia nieźle pasują do mojej ideii
Tomek
znam ten stan, niekiedy moje czytanie artykułów w sieci ogranicza się do nagłówków. głębiej nie daję rady 🙂
pozdrawiam
Grzesiu musialem przeczytac jeszcze raz to co chodzi Tobie po glowie i stwierdzilem ze naprawde warto czasami dac popracowac glowie bo inaczej ten moj mózgojad z pewnoscia zginie z zgłoduś jak tak dalej bede operował głową!Więc dałem sobie na zadanie dosyc powazne pytanie które juz kiedys z pewnoscia zadawał sobie,a mianowice; Szklanka napełniona do połowy wodą – UWAGA PYTANIE! Gdy patrzysz na tą szklankę,jest ona do połowy pełna czy do połowy pusta?!
O Jezu ale napieszane,co?
Pozdrawiam!!!
hehehhehehe
jak to mówią punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, zatem jeśli nie jesteś spragniony to szklanka jest do połowy pełna, a jeżeli masz kaca potworniaka to jest do połowy pusta!
nie jestem pewien jak to wygląda z termodynamicznego punktu widzenia ponieważ z chemii fizycznej byłem noga, ale wydaje mi się, że szklanka nigdy nie jest DOKŁADNIE w połowie wypełniona wodą. zawsze jakieś parowanie dochodzi, jakieś cząsteczek „wsysanie” 🙂
nie spodziewalem sie z wanny wiecej niz klekotu moszny a tu masz, nowy instrument kolega wynalazl, bardzo sie podoba ten pomysl
jeden z zapodanych linkow przedstawia muzyke i klip jakie beda za 30 lat uznawane za klasyke i puszczane przez MTV w bloku oldschoolowych dinozaurow
pozdrawiam pi, pozdrawiam sigme
co sie zas szklanki tyczy – synu odpusc i lec po flaszkie
ps. te urocza niemra ma twarz jak ktorys z polskich pisarzy ktorymi portretami katowano nas w sali od polskiego
To zadna niemra…ta kobieta pochodzi z Austrii. Pisarka ksiazek dla dzieci,Bibliotekarka,pisala Lyrike,wiersze oraz powazniejsze ksiazki na temat rozdwojenia spoleczenstwa na poczatku XX wieku…Pozatym miala dosyc bogate zycie. Byla lubiana i nienawidzona przez swoich czytelnikow…znarla przed 20 laty. ;(
Co do flaszki…hmmm jakos mnie to nie rusza od dluzszego czau, mecze juz chyba od 4 miesiecy łyskacza.
beret ma iście jak pomnik Żeromskiego w parku 🙂
no tak to książka o wiedniu więc to austriaczka musiała być 🙂
ja ostatnio ciągle, co piątek sobie obiecuję: wezmę i się ochlam jak świnia. i nic mi z tego nie wychodzi. dziś w sklepie patrzyłem na półkę ze środkami przeciwbólowymi i z pewnym wzruszeniem patrzyłem na ibuprom. mój ukochany lek. tak bardzo go kiedys potrzebowałem. marzyłem o nim, a teraz patrzyłem na niego, nawet chciałem go kupić, ale po co? mimo że sobie obiecuję to i tak wiem że nic z tego. nie przewiduję ochlnia, kaca, bólu. cieszą mnie takie drobnostki w sumie.
ha ha, Grzesiu widze ze malo-wystarczajacy jestes i do szczescia duzo nie potrzebujesz! Tzw.tanie zycie lub jak zyc to cala morda zeby na drugi dzien konajac na kacu mozna bylo czuc bol w kosciach-czuc ze sie zyje-ze sie jednak istnieje!Picia nie ma co planowac,rzadko to wychodzi lub dobrze konczy, poprostu najlepiej jest „rozbierac” ogniste szklo gdy sienic nie planuje!Wpada banda do domu, zona wychodzi i jazda…;)
taaaa wychodzi…
właśnie wchodzi hehehehe
Tomek, ja myslę że w sumie im mniejsza pierdoła jest cie w stanie uszczęśliwić tym lepiej.
Akapit od pomyślenia o muzyce po „tahto” moglby występować osobno i niezależnie oraz jest moim ulubionym, jeśli chodzi o ten wytwór mózgu ałtora. Bru z komentarzami wskoczyl powiadomieniem mi na pocztę i stąd i ja tu
Bała z obrazkiem na środku? Ja taką mam! 😀 I jeszcze ciemna obwódka naokoło – Hogwood i Academy of Ancient Music.

Chyba że jeszcze jakaś inna podobna jest.
Grzesiu, Jezus&Maria, ta Pani na tym zdjęciu, jakby zamienić jej głowę z robotnikiem z huty to normalnie by przypasowało. Tylko ten wisiorek by zmylił nieco.
Pozdrawiam.
tak czytalem o statystykach i jest taki koles ktory robi fantastyczne rzeczy dla srodowiska:
chrisjordan.com
w swojej prezentacji opowiada jak przeszedl droge od bycia zawodowcem z wielkim formatem do pstrykania cyfrowa malpa, wg mnie bardzo ciekawe, warte obejrzenia:
http://wmarc001.bcst.yahoo.com/yahoo/chrisjordan.mov
pozdrawiam.
uuu! naprawdę świetna prezentacja. w sumie o fotografii mało ale temat zajebisty.
to jest własnie tak, naprodukują tych telefonów, samochodów, czego tam jeszcze, nawet się to nie zdąży sprzedać i juz na śmieci, bo ludziska chcą czegoś nowego wciąż. chociaż to może jest tak, że to korporacje prowokują ludzi do pożądania wciąż nowych rzeczy. troche to wkurwiające.
fotografia sluzy mu jako narzedzie to pewnego glebszego przekazu, mnie np. nic nie mowi 3 miliony nie uzytych ladowarek do telefonow, ale juz sfotografowane i powielone i przystawione do jakiegos tam boiska czy stanu juz robi wrazenie i daje do zastanowienia.
temat powazny i jak najbardziej na czasie.
pozdrawiam.