psy w małych miastach i na wsiach zachowują się zupełnie inaczej. jak gdzieś idą, to wyraźnie widać, że idą w jakiejś sprawie; coś załatwić. taki wyraz pyska mają. i tak jakoś idą… że konkretnie po coś.
w Janowcu nad Wisłą był kiedyś taki pies, co codziennie rano przepływał promem do Kazimierza. Bo tam miał różne interesy.
uwaga PIESi! 😉 wlasnie wrocilismy z kopalni, ale klimat! WENO nastepnym razem przybadz na dluzejbo tak to niedosc ze minal Cie dom ludowy to jeszcze wieczorne zajecia sportowe :)))
fajnie… a przecież chciałem tam jechać! na parwdę chciałem ale chyba coś mi się w głowę zrobiło i wstałem po 12 dopiero :/… nie wiedzieć czemu;)… gaddemet!
kurde z tymi psimi interesami to coś jest na rzeczy :D:D
w Kazimierzu jest taki jeden, bardzo stary, czarny. codziennie rano schodzi Lubelską w dół, a po kilku godzinach idzie tą Lubelską w górę. na spacery chodzi. wie, że musi kości rozruszać. idzie bardzo powoli. ani nie zwalnia, ani nie przyspiesza. z nosem przy ziemi, powłóczy łapami. codziennie ta sama trasa.
heh..nie znam żadnego takiego psa co wie, że musi kości rozruszać ale i o kocie słyszałem ostatnio co robi rundę autobusem, zawsze tą samą trasą i wysiada z powrotem pod domem..jest gość!
Już go kierowca zna i pewnie w ogóle to wszyscy go tam znaja;)
myslalem o Tobie jak nam spiewaly, zrobily to specjalnie dla nas ale same tez mialy radosc ze ktos chce ich sluchac, zawsze to inaczej bo na festynach ludzie sluchaja niezaleznie czy tego chca a tutaj… po prostu bylo to widac a dla nas gratka jak siemasz
psy w małych miastach i na wsiach zachowują się zupełnie inaczej. jak gdzieś idą, to wyraźnie widać, że idą w jakiejś sprawie; coś załatwić. taki wyraz pyska mają. i tak jakoś idą… że konkretnie po coś.
w Janowcu nad Wisłą był kiedyś taki pies, co codziennie rano przepływał promem do Kazimierza. Bo tam miał różne interesy.
ehhehehehehehhe. racja. te psy jakieś takie samodzielne jednostki.
dobry tekst dobry 😀
..”Bo tam miał różne interesy” nie no rozwaliłeś mnie 🙂
uwaga PIESi! 😉 wlasnie wrocilismy z kopalni, ale klimat! WENO nastepnym razem przybadz na dluzejbo tak to niedosc ze minal Cie dom ludowy to jeszcze wieczorne zajecia sportowe :)))
fajnie… a przecież chciałem tam jechać! na parwdę chciałem ale chyba coś mi się w głowę zrobiło i wstałem po 12 dopiero :/… nie wiedzieć czemu;)… gaddemet!
kurde z tymi psimi interesami to coś jest na rzeczy :D:D
w Kazimierzu jest taki jeden, bardzo stary, czarny. codziennie rano schodzi Lubelską w dół, a po kilku godzinach idzie tą Lubelską w górę. na spacery chodzi. wie, że musi kości rozruszać. idzie bardzo powoli. ani nie zwalnia, ani nie przyspiesza. z nosem przy ziemi, powłóczy łapami. codziennie ta sama trasa.
heh..nie znam żadnego takiego psa co wie, że musi kości rozruszać ale i o kocie słyszałem ostatnio co robi rundę autobusem, zawsze tą samą trasą i wysiada z powrotem pod domem..jest gość!
Już go kierowca zna i pewnie w ogóle to wszyscy go tam znaja;)
wiadomo, jeździ swoimi drogami…
Tancerki-śpiewaczki też wydają się mówić wspólnym językiem. Fajnie, że takie „naturszczyki” jeszcze istnieją.
myslalem o Tobie jak nam spiewaly, zrobily to specjalnie dla nas ale same tez mialy radosc ze ktos chce ich sluchac, zawsze to inaczej bo na festynach ludzie sluchaja niezaleznie czy tego chca a tutaj… po prostu bylo to widac a dla nas gratka jak siemasz
psia mac!;) fajne te strzaly Grzes. No szkoda ze nie zdazyles na ten dom ludowy. tam to dopiero klimatycznie bylo.
tu jest o kocie i tasmie klejacej, kiedys ci opowiadalem: