to już kolejny. ten przyszedł mi do głowy, gdy w poszukiwaniu jakiegoś odjechanego obiektywu do sony nex5 wpadł mi w okonaallegro canon lens TV-16 10mm. na dodatek ma tak ładnie napisane made in japan 🙂
okazało się, że do nexa nie pasuje (za krótka ogniskowa), ale jest taki uroczy, że żal mi go było tak poprostu zostawić gdzieś w szafce. postanowiłem go ożenić z migawką i kasetką od radzieckiego aparatu „szpiegowskiego” kiev 30, którego bebechy gdzieśtam się kurzyły w ciemni. pomierzyłem wszystkie elementy i wystrugałem taki korpusik.
to właśnie przy struganiu tego dziadostwa z rozpędu ostrugałem też z paznokcia mój, o zgrozo! jedyny wskazujący palec.
poniżej zamieszczam kilka zdjęć eksponatu oraz pierwszych zdjęć nimto uzyskanych.
dalej fotografie z aparatu
ciekawostką jest, że obiektyw ten nie ma pierścienia regulacji ostrości, zatem zamontowałem go na stałe. chciałem utrafić w doległość hiperfokalną, ale tak naprawdę jakiekolwiek wygięcie się kliszy powoduje, że ostrość pływa po kadrze,,,,, no i świetnie!
Za każdym razem, gdy widzę u Ciebie lub Bruliona hand-made aparaty, mój podziw sięga Zenita 😉
ale pocieszny;)
nie przestajesz mnie zadziwiać.
po pierwsze… aparat ten musi mieć nazwę ponieważ, aparat bez nazwy jest jak ognisko bez kiełbasy, albo to co napisałem w komencie dotyczącym ogniska bez kiełabasy
po drugie pierwsze… wersję cyfrową aparatu zamawiam jako pierwszy 😉
pan jest szaloooony!
na szczęście tak!
Po nobla jade z toba jak by co.wezne se wolne!.:-) 🙂 🙂 🙂
niespotykane te ślady opon na sniegu, prawie ze niemożliwe 🙂