Obudziłem się wcześniej niż bym chciał. Wstałem później niż powinienem. Początkowy pośpiech zelżał mi nieco po smsie od Tomka, że jeszcze musi z psem iść. Ja swoje psy wypuściłem na ogródek, ale i tak któryś się, zesrał w przedpokoju. Ciężko się zmotywować do wyjścia gdy za oknem pada płaczliwy deszcz na to miejsce w środku eu ropy. Dodatkowo słaby cel spaceru, niewielkie wzniesienie, na którym po prostu jeszcze nie byliśmy. Z doświadczenia jednak wiemy, że o wiele mniej boli wstawanie, niż żałość po straconych wypadokilometrach.
Na Górę Stokową

pffff hahaha śmiechowy tekst 😀 a sosenka superowa!