papierowa relacja. miasto Larnaca
Category Archives: seagull
kamienne kręgi
kolejny poranek kawowo turystyczny. brak ustalonego celu aż do jego osiągnięcia. czy jak to inaczej opisać? idzie sie idzie i nagle sie mówi okej to tu… tym razem padło na rezerwat pod tytułem kamienne kręgi w Tumlinie. trochę się przypomina leonsjo i izaura, co nie? przy okazji odkryliśmy w lesie przepiękny obiekt sportowy zimowy –Czytaj dalej „kamienne kręgi”
ze wsi
fajną rzecz zaobserwowałem. od kiedy dostałem córkę, moje dwa koty w jakieś zajebiście zażyłe relacje popadły 🙂 mocno sie kochają. co prawda, nigdy se do oczu za bardzo nie skakały i w zgodzie żyły ale żeby razem spać?!.. się lizać??! 🙂 a poza tym to na wsi się było, wódkę piło, ze strzelby w rzutkiCzytaj dalej „ze wsi”
Mokre
przytłumiony deszczu dźwięk na szybach pomieszany z sandtrakiem z Noża w wodzie. Ciemne, mokre klimaty.
robaczki
Takie tam z dni ostatnich. W Eustachowie święta się zbliżają:
piknie
lato idzie. nowości: od Panabanana dostanę dwa nowe aparaty a kot belmondo podpisał kontrakt z DJ m-mike’m wyrusza na podbój wybrzeża a ja znów próbuję obróbki odwracalnej. pomimo za krótkiego i niedokładnego drugiego naświetlania klisza 6×6 wywołana właśnie w ten sposób naprawdę robi wrażenie. przepiękne tony. magia. na zdjęciach 1 do 4 miasteczko Iłża. fotCzytaj dalej „piknie”
pomruki wolności
lepiej późno niż wcale. rozpocząłem sezon rowerowy. kilka zdjęć zrobiłem dziurkową kamerą 6×9 z papierem w środku i seagullem 6×6 z kliszą do naświetlarek laserowych. a pod tym lewym krzaczkiem spożyłem, tym razem bez kontroli policyjnej, piwo karpackie mocne. bardzo mi pomogło na samopoczucie albowiem okazało sie że jestem stary pryk i już tak szybko jakCzytaj dalej „pomruki wolności”
takie miszcz-marszcz
o podróżowaniu kilka zdjęć i o jednym łikendzie wstecz w czasie którego dużo sie działo. niewiem jak to się stało ale nic nie zgubiłem, sam nie zginąłem. dziś na początku, korzystając z okazji oczywiście, pozdrawiam moja mamę. siemamama 🙂
rozpiernicz kuchni
wziełem, tak wziełem, po chamsku, ordynarnie, bez ostrzeżenia. wziełem i rozpierniczyłem kuchnię mojego taty. obdarłem ze skóry, do samiuśkich kości. elektryczne arterie wyprułem z próchna ścian. ja, szkodnik.
kot Belmondo
DOSYć TEGO! powiedziałby Jacek gdybym nadal zwlekał z publikacją zdjęcia Belmondo. nowy członek naszej rodziny od razu zyskał szacunek kociej wspólnoty. wolno mu nawet czerpać ciepło z pudełka z piccą. w ogóle gość jest z klasą. ą ę:
sowa
jezu jaki film obejrzałem przed chwilą! jakiś taki jestem skostniały. trochę zdjęć zapuszczam poniżej:
mekit bera
nie było mnie w domu dwa dni. trzy prawie. koty takie stęsknione że siedzą mi na głowie obydwie już godzinę. w „więcej” zamieszczam paręnaście zdjęć wykonanych w czasie podróży powrotnej z pracy do domu w piątek oraz z łikendowego pobytu w Krakowie. uzależniony jestem od fot na maksa. w końcu trafiła mi się okazja zmiażdżyćCzytaj dalej „mekit bera”