piękne, nastrojowe popołudnie. ciepło, bezwietrznie. w starcie nowy materiał światłoczuły do wytestowania. żadnych zobowiązań aż do 7:00 dnia następnego. poprostu luz. wsiadam zatem na rower i zapierniczam do miasta:
po drodze uśmiecham się do młodych mam z dziećmi. zagaduję, że ślicznie dziś, że wieczór spokojny. w sam raz na rozbudzenie dawno wygasłej miłości do bliźnich.
było tak pięknie, że nawet sie dowcipny zrobiłem i mniej gburowaty. dziewczyny się śmiały i mówiły że też lubią robić zdjęcia …. . …..telefonem.
te wstrętne rury nawet piękne mi się wydały.
z tego wszystkiego pomyślałem o jakimś dopalaczu, który w konsekwencji miałby mnie doprowadzić do swoistego orgazmu duchowego. przypuszczałem, że butelczyna piwa i garść kukułek załatwi sprawę w 100%. niewiele mi było trzeba. zakupiłem wspomniane produkty i rozpocząłem szukanie dogodnego miejsca na spożycie. chciałem mieć wszystko co sprawiało mi tą niewymowną radość. wybrałem cudowny trawniczek na równie cudownym skwerku przy prześlicznej rzeźbie, emanującej ciepło upływającego dnia wprost w moje plecy. po alejkach przechadzali się ludzie. wszyscy piękni jak z kolorowych czasopism. wyciągłem kukułki, wyciągłem piwko.. spożywam……… z odległości 20 metrów ujrzałem dwóch zajebistych kolesi idących w moją stronę. lekko uśmiechnąłem się do nich i prawie machnąłem ręką na przywitanie. pomyślałem: mój boże, będę mógł na dodatek podzielić się z nimi swoją radością, kimkolwiek by nie byli. w myślach szybko zaakceptowałem nawet wyznawców jechowy. pomyliłem się jednak nieco co do tych dwóch luzacko ubranych chłopaków. dali mi tylko taką ulotkę
to ja już wole takie ulotki, gdzie za pięć dyszek można miec fajnie chociaz.
czy ja dobrze widze: piwo butelkowe „STRĄG”?! 😀 nawet tak piękną chwile potrafią buraki człowiekowi popsuć.. ehh
słodka historia może nie z happy ale z przynajmniej śmiesznym endem 😀
W sam raz na poranną podróż w dżdżu. Az mi sie cieplo w plery zrobiło;)