pierwsze słoneczne dni łapię w płuca jak niemowle, krztusząc się czasem. a to poprostu zwykły relaks po niesłychanie długiej, nudnej zimie. jak się człowiek przyzwyczai do wiecznej ciemności i siedzenia w pracy to później sie cieszy jak gupi że słonko świeci. tak czy inaczej jest fajniej i nie chce mi się wnikać o ile fajniej…
moja szkoła. zielona szkoła. mało pamiętam jak to tam było. pamiętam że byłem dobry na 60m i że pojechałem na jakieś zawody międzyszkolne a oni mi kazali biec nie na 60m tylko na 3000m. pojebało gości. ja byłem dobry na 60 a nie na 3000.
jakieś fajne znaczki robiła laseczka.
riders on the storm
kotek 🙂
Rysio z BHP i Ansgar z CTEC speszalista od materiałów ogniotrwałych. bardzo sympatyczny koleś. gość chodzi i rozdaje tik taki. a ostatnio dał mi fishermans friendy. Ansgar jest wyluzowany i lubi polować na dziki 😉
widze ze tez uskuteczniasz fotografie z pokładu dwóch kółek 🙂
urzekająca historia o bieganiu – nie ma to jak traumatyczne wspomnienia z podstawowki ;D