Stara Góra

nie pamiętam jak tam trafiliśmy za pierwszym razem.

To miejsce bardzo wysokoenergetyczne. Zwałka nadkładu znad okolicznych złóż rud żelaza tworzy mistyczny obiekt. Samotne wzniesienie pośród okalających płaskich lasów.

Nie ma odstępstw od pojmania.

Góra częstuje swoim urokiem, zwłaszcza w okresach przejściowych. Na południowym zboczu lód bardzo głębokich kałuż spotyka się w pokorze z ostrymi promieniami słońca. Przemian fazowych można dotknąć, a gdyby przechylić głowę na północ można wręcz je usłyszeć. Gdyby usnąć nieco, na brzegu zamarzniętej kałuży na Starej Górze z półotwartym okiem, można przeżyć swoiste auralne katharsis, synchronizując je z osobistym pojęciem uniwersalnego dobra.

Woła, ale nie krzyczy. Otwiera.

eter

i dziś powietrze było bardzo nośne. to taki stan kiedy człowiek, osobliwie może przyjąć, że podróżuje w czasie. ja, na przykład, dzięki zapachowi bzu, przemknąłem przez moje nastoletnie zakochanie, po czym woń jakiejś grochówki wrzuciła mnie na ułamek sekundy na obozy harcerskie. Dalej, mokry asfalt, zwiastujący oczyszczenie, wyświetlił mi kilka trudnych chwil i dalej zapach lasu i niespodziewanie poziomek lub innych owoców przypomniał o młodocianych szabrach w ogrodzie sąsiada. co to się działo…